Data:31 maja 2025 8:10

Jak nauka łyżwiarstwa figurowego w wieku 37 lat nauczyła mnie upadać (i wstawać z powrotem)

Ta historia jest częścią naszej serii inspirujących podróży #Wellpower.

Nie jestem osobą skoordynowaną. O nic się nie potykam, wpadam na ściany i znajduję tajemnicze siniaki na całym ciele. Pewnego razu wpadłam na słup ogłoszeniowy, jak w scenie z filmu. Mój brak koordynacji objawiał się raz po raz, ale nigdy bardziej niż wtedy, gdy zakładałem łyżwy.

Kiedy miałem 10 lat, wziąłem udział w imprezie łyżwiarskiej i wróciłem do domu ze złamanym nadgarstkiem.

Po 17 latach jazdy na łyżwach w Central Parku, złamałem rękę. Po tym wydarzeniu zdecydowałam, że może łyżwiarstwo nie jest dla mnie. Ale nadal kochałam je z daleka: marząc o powtórzeniu moich fantazji z filmów Hallmark, a nawet lepiej, moich fantazji olimpijskich. (To znaczy, kto nie chciałby być Tessą Virtue i Scottem Moir?)

Ale w tym roku postanowiłam przestać marzyć i uczynić z tego osobiste wyzwanie. Miałam zamiar nauczyć się jeździć na łyżwach figurowych. Miałam zamiar pokonać ten strach. Postawiłam sobie trzy główne cele na tę podróż.

    Cel #1: nauczyć się prawidłowo upadać Cel #2: poczuć się pewnie na lodzie Cel #3: nauczyć się podstawowych umiejętności łyżwiarskich

Ale najpierw najważniejsze: musiałem znaleźć miejsce do nauki. Szybkie poszukiwania doprowadziły mnie do pobliskiego lodowiska, które oferowało zajęcia grupowe dla dorosłych początkujących. Kiedy odkryłam, że ich definicja dorosłości to 13+, trochę się martwiłam, że mogę być inspirującą starszą osobą w klasie, ale kiedy już tam dotarłam, szybko zdałam sobie sprawę, że nie ma znaczenia, czy mam 37 lat, czy osoba obok mnie jest nastolatką: wszyscy razem się tego uczymy.

Kiedy przyszłam na moje pierwsze zajęcia - w ochraniaczach na nadgarstki i w ogóle - zostałam skierowana do małego pokoju, gdzie nasz trener upewnił się, że prawidłowo założyłyśmy łyżwy. Ja nie miałem. Niezły początek! Okazało się, że spodnie powinny być na łyżwach, a nie pod nimi. Następnie nauczyła nas prawidłowej formy do upadku. (Na wypadek, gdybyście się zastanawiali, kluczem jest złapanie się za kolana.) Cel #1 - sprawdzony!

Następnym krokiem było wyjście na lód. Minęło już dziesięć lat odkąd to robiłem. Nawet na twardym podłożu łyżwy wydawały się dziwne. Byłem przerażony i przez pierwsze kilkanaście minut nie puszczałem desek. Pod koniec pierwszych zajęć było jasne, że jestem najgorszy z całej grupy. Podczas gdy instruktor nadal dawał mi pozytywne uwagi, ja odeszłam, mówiąc sobie, że może moje początkowe myśli były słuszne; może łyżwiarstwo po prostu nie jest dla mnie. Zastanawiałam się, czy nie wrócić.

Ale wiedziałam, że byłabym na siebie zła, gdybym pozwoliła wygrać strachowi. Pojawiłam się więc w drugim tygodniu zajęć i pod koniec tego tygodnia jeździłam już do przodu z jednego końca lodowiska na drugi. Postęp!

I to jest kluczowe słowo: postęp. Przypomniałam sobie, że nie jestem tam po to, żeby zdobyć medal, tylko żeby pokonać strach i pokazać sobie, że wciąż mogę się uczyć nowych rzeczy. Zaczęłam świętować każde małe osiągnięcie. Ponieważ dla mnie nie były one małe.

Wkrótce odkryłam, że naprawdę cieszę się na czas spędzony na lodowisku. Niedzielne popołudnia były zarezerwowane na jazdę na łyżwach. Podobnie było w czwartkowe wieczory. Czasami udawało mi się też wskoczyć na sesję w porze lunchu. Osiągnęłam dwa pierwsze cele i robiłam postępy w realizacji trzeciego, ale chodziło o coś więcej.

Jazda na łyżwach stała się samoopieką. Stała się moją terapią. Kiedy byłem na lodzie, skupiałem się wyłącznie na zadaniu, które miałem do wykonania. Nie myślałem o pracy, polityce czy związkach. Myślałem tylko: "Nie upadnij. Spróbuj jeszcze raz. Możesz to zrobić lepiej."

Zacząłem zamieszczać krótkie filmiki z moich postępów. Nagle stało się to najbardziej fascynującą rzeczą o mnie. W sieci i poza nią, była to jedna z pierwszych rzeczy, o których wspominali moi przyjaciele. A rzeczą, którą każdy z nich zauważył, zanim nawet ja to zrobiłam, było to, o ile szczęśliwsza byłam. Lżejsza. Na luzie.

Rozpocząłem przygodę z łyżwiarstwem z prostymi, osiągalnymi celami, ale dało mi to o wiele więcej niż się spodziewałem. Czuję różnicę w sile moich dolnych partii ciała. Widzę różnicę w lustrze. A co najważniejsze, wyczuwam różnicę w moim zdrowiu psychicznym. Jako osoba skłonna do niepokoju, zauważyłam wyraźną różnicę w sposobie, w jaki reaguję na stres i nieznane mi sytuacje. Ponieważ wiem, że lodowisko jest tam, aby oczyścić mój umysł, jeśli tego potrzebuję. I wiem, że jeśli udało mi się to zrobić, mogę pokonać kolejną rzecz.

Teraz zaczynam mój trzeci semestr i przeszłam z poziomu Adult Beginner na Adult Intermediate. Uczę się zwrotów, obrotów i spinów. Mówiąc słowami mojego kolegi entuzjasty łyżwiarstwa Jonathana Van Nessa, rekreacyjne łyżwiarstwo figurowe dzieje się, henny.

Czy masz jakąś historię związaną z #wellpower? Proszę, podziel się!

Zainspiruj się kolejnymi historiami #wellpower:

    What Being a 4x Breast Cancer Survivor Taught Me About "Wellpower" Wypróbowałam probiotyki, żeby przestać łapać przeziębienia u dzieci Jak straciłam prawie 50 funtów w dwa lata Rak skóry w wieku 30 lat: Jak nauczyłam się poważnie traktować swoje zdrowie Dobre życie ze stwardnieniem rozsianym